Miała smycz na smyczy od prawie tygodnia, co prawie uniemożliwiło jej zatrzymanie się, kiedy postanowili zabrać mnie w dół tunelu na jakieś nabożeństwo kogutów. Znając moją przewrotną naturę, byłam nie do zdenerwowania, pragnąc, aby była to tylko klatka, która trzymałaby ich na dystans, a potem wracała do mojego normalnego życia ku uciesze syna, ale nie mogłam powstrzymać się przed pieprzeniem mojego męża łańcuchami, jak niegrzeczna dziewczynka na odważeniu. W końcu moje sznurki zostały uwolnione i dostałam ostatnią cząstkę radości, ich ogromne cipki. Dotknęłam ich jak napalona, bezradna suka, którą jestem, kochając ich gigantyczne schlongs, kiedy tylko mogłam, i kiedy tylko zostały zdjęte, by się mną żywić, wróciłyśmy do środka. Szczerze mówiąc, chętnie bym tam została, a mój mąż próbowałby ukryć mnie pod swoim biurkiem, czy cokolwiek, ale nie mieliśmy na to szans podczas pobytu w areszcie i w dwa dni mogłam zobaczyć, dlaczego to miejsce jest tak popularne. Stałam z rozłożonymi nogami i rozstawionymi nogami, tłumiącymi jęki, żeby nie usłyszeli ich inni więźniowie, którzy jeszcze grali w karty na podwórku. . .