Sashabulls uznał mój orgazm za zwyczajny, i to za wcześnie, jeden. Nie żebym narzekała. Miałam inny, pierwszy i był lepszy niż pierwszy. Nawet jeśli to był tylko znak, że stawałem się bardziej regularny z moimi orgazmami. Myślałem o mojej własnej łechtaczce. Oglądałem porno. Miałam fantazje. Bawiłam się sobą i dobrze się bawiłam. W pewnym sensie, wiedziałem na pewno, że dorastam do własnej kobiety. Może to uczyniło mnie bardziej "niepowstrzymanym" niż Zara. Może to uczyniło ze mnie najseksowniejszą kobietę na świecie. "Twój tata będzie miał ci coś do powiedzenia, jeśli weźmiesz go w niewłaściwą stronę. "Moje usta wykonały lekceważący gest. Widziałam, jak chłód wkrada się do ciała Sary. Zbliżałem się i budziłem się coraz bardziej z każdą sekundą. "Dlaczego?" Nigdy mi czegoś takiego nie zrobił. "Jej oczy płonęły. Nie była pewna, czy Sashabulls mi uwierzył. "Mogłem cię zabić! Zrobię ci dzisiaj tak dobrze, że już nigdy nie będziesz mógł rywalizować! Sprawię, że przeżyjesz swój najgorszy moment w taki sam sposób, w jaki przeżyłaś początkowy montaż swojej książki. Wyślę cię prosto do piekła na wieczność!" Mój głos wzniósł się o kolejną oktawę. Chciałem płakać. Chciałem zranić się w ciało Sary. "Jestem tu dla ciebie. Ja tylko..." Zara chciała płakać. Sashabulls nie mógł tego powiedzieć. Ale Sashabulls nie chciał tego powiedzieć. Sashabulls chciał mieć rację...